Jak widzicie styl tego postu został troszeczkę zmieniony, więc jego treść też powinna być jakaś inna chciałoby się rzec, otóż sami to oceńcie. Nie mam niestety pomysłu na nudę, ale za to posiadam wyobraźnię, a to nie lada gratka! Pragnę przedstawić wam kapkę własnych wypocin, które kłębiły się często w mojej głowie a dziś przelałam je na biały ekran. Let's go!
Kiedy dziewczyna wyszła już za
furtkę odczuła lekką ulgę. Cały tydzień siedzenia w domu całkowicie ją
rozleniwił i wyprowadził z pionu. Poczuła
chłodny wiatr , który napełniał powoli jej płuca, kropelki lekkiego deszczu spadające
wprost na jej dłonie. Podniosła twarz do góry najpierw z zamkniętymi oczyma
łapała krople ustami, następnie ujrzała kilka czarnych wręcz chmur, doskonale
kontrastujących z jasnym już niebem. Układały się w kształt kwiatu jaśminu. To
przypomniało dziewczynie o skwerze między plażą a lasem. Rośnie tam mnóstwo
jaśminu okalającego skałki; widać również kawałek morza. Jednym słowem piękny
widok a tak się składało, że Georginia wzięła ze sobą również szkicownik i
kilka węgli. Już w maleńkości zachwycała swoimi portretami bliskich, teraz
jednak wolała naturę. W jednej chwili zapomniała po co tak naprawdę wyszła z
domu. Nogi jakby same poprowadziły ją w las a następnie w miejsce docelowe. Nic
się nie zmieniło. Georginia w jednej
chwili zdjęła swój płaszcz i rozsiadła się na nim wygodnie. Po kilku chwilach
już kreśliła czarne linie; przyroda budząca się do życiu to najciekawszy
obiekt, jaki można by było uwiecznić. Krajobraz na papierze dobiegał ku
końcowi. Zanim został ostatecznie skończony Gerka postanowiła, że położy się na
moment. Nawet nie zorientowała się, kiedy zasnęła. Po godzinie przebudziła ją kolejna
seria wiosennego deszczu . Przetarła oczy i
ujrzała chłopaka, zupełnie jej obcego. Wzdrygnęła się i natychmiast wstała.
Znajdowali się dziesięć metrów od siebie.
-
Spokojnie, patrzyłem tylko jak spałaś. – zaczął. Jego głos był ciepły i
bezpieczny, to dziwne, ale dziewczyna po jednym tym zdaniu była w stanie
zweryfikować całą jego osobę. Może po prostu znała się na ludziach.
-
Ale po co? Nie potrzebuję widowni. – odpowiedziała bez chwili namysłu.
Georginia z natury w relacjach damsko-męskich była dosyć chłodna.
-Tak
myślałem. Wiesz, przychodzę tu od malucha. Zawsze, gdy chcę uciec od zgiełku i
hałasu w domu, w szkole , na zajęciach,
przychodzę tu. Dzisiaj postanowiłem, że znów odwiedzę stare progi, tylko
ty spadłaś jakby z nieba. Nigdy cię tu nie widziałem
-
Widocznie się mijaliśmy, bo ja również odwiedzam ten skwer już od dłuższego
czasu i myślałam, że tylko ja wiem o jego istnieniu.
-Jak
masz na imię? – Spytał chłopak nie nawiązując do poprzedniej pogawędki.
-Jaśmina
– wypaliła nagle.
-O!
Bardzo oryginalne imię, podoba mi się. Ja jestem Ludwik.
-
Ale w ogóle w jakim celu siedziałeś na tym głazie, dlaczego patrzyłeś, jak śpię
i mnie nie obudziłeś, czemu najzwyczajniej sobie nie poszedłeś gdzieś indziej ,
ja bym tak zrobiła.
-
Wbrew pozorom też mnie przestraszyłaś. Schowałaś się w tej trawie, że dopiero
po kilku chwilach cię dostrzegłem. Byłem zaciekawiony kim jesteś i chciałem się
o tobie dowiedzieć czegoś więcej, wydałaś mi się sympatyczna. W międzyczasie
jadłem sobie orzeszki, gdy nagle twoja kurtka zaszeleściła a to był znak, że
zbliża się rozmowa i będę musiał się tłumaczyć, ot cała historia.- Nastała
chwila ciszy.
-Wszystko
sobie ładnie przewidziałeś, co?
-
Może trochę.- odpowiedział chłopiec z nutą tajemniczości. Wbrew pozorom ten
jego styl bycia przypadł do gustu Georginii.
Już
sam kaptur nie wystarczał aby ochronić się przed ulewą. Pogoda tego dnia była
naprawdę kapryśna. Co prawda skwer nadal prezentował się bardzo przyjaźnie,
jednak Georginia nie zamierzała zostać tu i przemoczyć do cna ostatnie już trampki.
-Wiesz,
ja chyba pójdę, zrobiło się dość
nieprzyjemnie.
-To
może przeniesiemy się do Top Square ? To taka sympatyczna restauracje w sam raz
na mój budżet, co ty na to?- Zareagował
-Dlaczego
niby miałabym się zgodzić? Znasz jedynie moje imię a ja twoje, w dodatku nie
wiem jakie masz zamiary.
-Naoglądałaś
się za dużo filmów. Proszę, to nic wielkiego, zwykła rozmowa.
-
Może innym razem. Jestem już zmęczona a jeszcze muszę iść na szkolenie(tego
dnia kłamanie przychodziło jej dosyć łatwo) także sam widzisz, nie da rady.
Miło było, żegnam.
-No
trudno, próbowałem. Wiesz, bo ja … a zresztą nieważne, już nic. Może chociaż
uda mi się zdobyć twój numer?
-Lepiej
będzie jak ty mi podasz swój- zaproponowała.
-
754-688-982 i tyle.
-W
takim razie może do zobaczenia. – Subtelnie zakończyła rozmowę Georginia. W
gruncie rzeczy była zadowolona, że nie dała się wyciągnąć na tą „rozmowę”;
Ludwik mógł sobie narobić nadziei na jakąś bliższą znajomość, ona zresztą też.
Od dwóch lat nie umawiała się z żadnym chłopakiem i wolała ażeby tak zostało
dopóki nie otrząśnie się w pełni z niemiłych wspomnień i ciągłego wracania
myślami do poprzedniego toksycznego związku.
Co wy na to?
Ciekawie, podoba mi się, i ładny ten blog.
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie :)
http://pixxel.blog.pl/
ŚLICZNE TŁO ŚWIETNE POSTY A LAMPA CAŁKOWICIE MNIE URZEKŁA ;DD
OdpowiedzUsuńJesteś boska !. Bardzo podoba mi się to opowiadanie. Wszystko takie jest oryginalne,piękne i tajemnicze? ;). Nie wiem,ale podoba mi się. Powinnaś pisać więcej,bo masz do tego talent ;) ;). Wielki talent.Ładnie opisujesz naturę,zachowanie ludzi. Aż chce się czytać i czytać ;) Szacun ^ ^
OdpowiedzUsuń