czwartek, 16 sierpnia 2012

Don't think, write!

Jak widzicie styl tego postu został troszeczkę zmieniony, więc jego treść też powinna być jakaś inna chciałoby się rzec, otóż sami to oceńcie. Nie mam niestety pomysłu na nudę, ale za to posiadam wyobraźnię, a to nie lada gratka! Pragnę przedstawić wam kapkę własnych wypocin, które kłębiły się często w mojej głowie a dziś przelałam je na biały ekran. Let's go!

              
           Kiedy dziewczyna wyszła już za furtkę odczuła lekką ulgę. Cały tydzień siedzenia w domu całkowicie ją rozleniwił i  wyprowadził z pionu. Poczuła chłodny wiatr , który napełniał powoli jej płuca, kropelki lekkiego deszczu spadające wprost na jej dłonie. Podniosła twarz do góry najpierw z zamkniętymi oczyma łapała krople ustami, następnie ujrzała kilka czarnych wręcz chmur, doskonale kontrastujących z jasnym już niebem. Układały się w kształt kwiatu jaśminu. To przypomniało dziewczynie o skwerze między plażą a lasem. Rośnie tam mnóstwo jaśminu okalającego skałki; widać również kawałek morza. Jednym słowem piękny widok a tak się składało, że Georginia wzięła ze sobą również szkicownik i kilka węgli. Już w maleńkości zachwycała swoimi portretami bliskich, teraz jednak wolała naturę. W jednej chwili zapomniała po co tak naprawdę wyszła z domu. Nogi jakby same poprowadziły ją w las a następnie w miejsce docelowe. Nic się nie zmieniło. Georginia  w jednej chwili zdjęła swój płaszcz i rozsiadła się na nim wygodnie. Po kilku chwilach już kreśliła czarne linie; przyroda budząca się do życiu to najciekawszy obiekt, jaki można by było uwiecznić. Krajobraz na papierze dobiegał ku końcowi. Zanim został ostatecznie skończony Gerka postanowiła, że położy się na moment. Nawet nie zorientowała się, kiedy zasnęła. Po godzinie przebudziła ją kolejna seria wiosennego deszczu . Przetarła oczy           i ujrzała chłopaka, zupełnie jej obcego. Wzdrygnęła się i natychmiast wstała. Znajdowali się dziesięć metrów od siebie.


- Spokojnie, patrzyłem tylko jak spałaś. – zaczął. Jego głos był ciepły i bezpieczny, to dziwne, ale dziewczyna po jednym tym zdaniu była w stanie zweryfikować całą jego osobę. Może po prostu znała się na ludziach.
- Ale po co? Nie potrzebuję widowni. – odpowiedziała bez chwili namysłu. Georginia z natury w relacjach damsko-męskich była dosyć chłodna.
-Tak myślałem. Wiesz, przychodzę tu od malucha. Zawsze, gdy chcę uciec od zgiełku i hałasu w domu, w szkole , na zajęciach,  przychodzę tu. Dzisiaj postanowiłem, że znów odwiedzę stare progi, tylko ty spadłaś jakby z nieba. Nigdy cię tu nie widziałem
- Widocznie się mijaliśmy, bo ja również odwiedzam ten skwer już od dłuższego czasu i myślałam, że tylko ja wiem o jego istnieniu.
-Jak masz na imię? – Spytał chłopak nie nawiązując do poprzedniej pogawędki.
-Jaśmina – wypaliła nagle.
-O! Bardzo oryginalne imię, podoba mi się. Ja jestem Ludwik.
- Ale w ogóle w jakim celu siedziałeś na tym głazie, dlaczego patrzyłeś, jak śpię i mnie nie obudziłeś, czemu najzwyczajniej sobie nie poszedłeś gdzieś indziej , ja bym tak zrobiła.
- Wbrew pozorom też mnie przestraszyłaś. Schowałaś się w tej trawie, że dopiero po kilku chwilach cię dostrzegłem. Byłem zaciekawiony kim jesteś i chciałem się o tobie dowiedzieć czegoś więcej, wydałaś mi się sympatyczna. W międzyczasie jadłem sobie orzeszki, gdy nagle twoja kurtka zaszeleściła a to był znak, że zbliża się rozmowa i będę musiał się tłumaczyć, ot cała historia.- Nastała chwila ciszy.
-Wszystko sobie ładnie przewidziałeś, co?
- Może trochę.- odpowiedział chłopiec z nutą tajemniczości. Wbrew pozorom ten jego styl bycia przypadł do gustu Georginii.
Już sam kaptur nie wystarczał aby ochronić się przed ulewą. Pogoda tego dnia była naprawdę kapryśna. Co prawda skwer nadal prezentował się bardzo przyjaźnie, jednak Georginia nie zamierzała zostać tu i przemoczyć do cna ostatnie już trampki.
-Wiesz, ja chyba  pójdę, zrobiło się dość nieprzyjemnie.
-To może przeniesiemy się do Top Square ? To taka sympatyczna restauracje w sam raz na mój budżet, co ty na to?- Zareagował
-Dlaczego niby miałabym się zgodzić? Znasz jedynie moje imię a ja twoje, w dodatku nie wiem jakie masz zamiary.
-Naoglądałaś się za dużo filmów. Proszę, to nic wielkiego, zwykła rozmowa.
- Może innym razem. Jestem już zmęczona a jeszcze muszę iść na szkolenie(tego dnia kłamanie przychodziło jej dosyć łatwo) także sam widzisz, nie da rady. Miło było, żegnam.  



-No trudno, próbowałem. Wiesz, bo ja … a zresztą nieważne, już nic. Może chociaż uda mi się zdobyć twój numer?
-Lepiej będzie jak ty mi podasz swój- zaproponowała.
- 754-688-982 i tyle.
-W takim razie może do zobaczenia. – Subtelnie zakończyła rozmowę Georginia. W gruncie rzeczy była zadowolona, że nie dała się wyciągnąć na tą „rozmowę”; Ludwik mógł sobie narobić nadziei na jakąś bliższą znajomość, ona zresztą też. Od dwóch lat nie umawiała się z żadnym chłopakiem i wolała ażeby tak zostało dopóki nie otrząśnie się w pełni z niemiłych wspomnień i ciągłego wracania myślami do poprzedniego toksycznego związku.
Co wy na to?

3 komentarze:

  1. Ciekawie, podoba mi się, i ładny ten blog.
    Wpadnij do mnie :)
    http://pixxel.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. ŚLICZNE TŁO ŚWIETNE POSTY A LAMPA CAŁKOWICIE MNIE URZEKŁA ;DD

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś boska !. Bardzo podoba mi się to opowiadanie. Wszystko takie jest oryginalne,piękne i tajemnicze? ;). Nie wiem,ale podoba mi się. Powinnaś pisać więcej,bo masz do tego talent ;) ;). Wielki talent.Ładnie opisujesz naturę,zachowanie ludzi. Aż chce się czytać i czytać ;) Szacun ^ ^

    OdpowiedzUsuń