sobota, 25 sierpnia 2012

Show me your emotions!
      Na wstępie chciałabym powiedzieć, że prezenty się bliźniaczkom bardzo spodobały o raz podziękować za komentarze.

             
            Dzisiaj temat związany z filmem. Pierwszy jak dotąd recenzencki post, który mam nadzieję przybliży wam  postać jednej z najbardziej znanych gwiazd świata - Marilyn Monroe . Jak może zdążyłyście się już spostrzec , jest to kobieta, która przywłaszczyła sobie znaczną część mojego serca. Przedwczoraj udało mi się zdobyć film właśnie z jej udziałem. Na pewno słyszałyście o nim lub nawet go widziałyście. Nosi tytuł "My week with Marilyn" ( Mój tydzień z Marilyn ). 


        Dla mnie sam montaż oraz sposób nakręcenia filmu nie przypadł do gustu, ponieważ nie do końca oddawał klimat tamtych czasów, jednak nie na tym powinniśmy skupiać się najbardziej. Moim zdaniem, Michelle Williams doskonale wcieliła się w rolę ikony sexu. Lekki i subtelny głos jakim operowała oraz ruchy - nie do końca zdecydowane, ale w każdym stopniu stylowe jeszcze bardziej przybliżały ją do postaci, którą grała. Fabuła filmu opiera się na fragmencie wyrwanym z jej życiorysu a konkretnie z planu " Książę i aktoreczka". Marilyn nie była jeszcze wtedy znamienitą aktorką, nie do końca potrafiła wcielić się w postać "aktoreczki" jednak pomógł jej w tym Collin, goniec, wykonujący polecenia wszystkich wkoło. W trakcie przeplatają się motywy romansu, zdrady, chwilowego zauroczenia, które dla jednych może okazać się przygodą życia, dla innych natomiast uszczerbkiem emocjonalnym. Film ukazuje również kruchą osobowość gwiazdy. Uważana za ikonę sexu, ciepłą blondyneczkę  Marilyn Monroe w rzeczywistości bardzo cierpiała. Bardzo zależało jej na tym aby odciąć się od tejże etykietki i pokazać prawdziwe myśli, emocje oraz serce, jednak ludzi to nie obchodziło, dlatego po 36 latach pozornie wspaniałego życia zobaczyli efekt własnych poczynań...

"2 nominacje do Oscarów 2012: najlepsza aktorka pierwszoplanowa - Michelle Williams, najlepszy aktor drugoplanowy - Kenneth Branagh 
Złote Globy 2012: najlepsza aktorka w musicalu lub komedii - Michelle Williams- 2 nominacje: najlepszy film - musical lub komedia, najlepszy aktor drugoplanowy - Kenneth Branagh
7 nominacji do Brytyjskich Nagród Filmowych BAFTA 2012, w tym: najlepszy film brytyjski, najlepsza aktorka pierwszoplanowa, najlepsza aktorka drugoplanowa - Judi Dench, najlepszy aktor drugoplanowy "

OTO WYJĄTKOWE SPOŚRÓD WIELU SCEN FILMOWYCH :::




Michelle Williams i Zoë Wanamaker


Michelle Williams i Dougray Scott


Michelle Williams jako Marilyn Monroe


Michelle Williams i Eddie Redmayne


Michelle Williams jako Marilyn Monroe
Po prawej stronie Michelle Williams po lewej natomiast
oryginał. Przyznajcie, że charakteryzacja jest mistrzowska;)
                                                                         




Oglądałyście? Podzielcie się w takim razie wrażeniami ;)


Proszę oraz z góry dziękuję za szczere komentarze. Zawsze odwzajemniam się tym samym, więc nie musicie podawać linków blogów. 

8 komentarzy:

  1. Nie widziałam tego filmu, ale tym opisem mnie zachęciłaś.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś miałam ochotę obejrzeć ten film, lecz zwyczajnie o nim zapomniałam. Tak jak An ię, zachęciłaś mnie do tego.
    Rzeczywiście - charakteryzacja jest genialna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Marilyn Monroe i w ogóle lata 50 i 60. Filmu nie oglądałam, cały czas się szykuję, ale słyszałam, że podobno książka była lepsza. Nie wiem, sama nie mogę ocenić, bo ani nie czytałam, ani nie oglądałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie oglądałam, ale chciałabym obejrzeć :)
    Obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Filmu nie oglądałam, może kiedyś obejrzę :)
    ale przyznać trzeba charakteryzacja jest nieziemska :x

    OdpowiedzUsuń
  6. Pomysł z prezentem z poprzedniego postu genialny! :)

    Niestety - filmu nie oglądałam, muszę to nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie oglądałam. ;<

    OdpowiedzUsuń
  8. Grapciu, widziałam w kinie już jakiś czas temu. Dlatego niektóre odczucia już mocno przybladły. Pamiętam takie głównie wrażenie, że firm mnie zasmucił i przygnębił. M.M. była tak emocjonalnie rozbita, potrzebowała w każdej minucie swojego życia zapewnień o miłości, zabiegała o zainteresowanie mężczyzn, by na chwilę poczuć fascynację własną osobą. W filmie zbudowano obrazek kobiety, która nie kocha samej siebie, wie jak zagrać, by ludzie uwielbiali, a mężczyźni się zafascynowali. Jednak nie potrafiła utrzymać swoich miłości na dłużej.... Potrafiła rozkochać, zaczarować, istnieć w niesamowitych momentach, ale nie umiała żyć w codzienności, zwykłych rutynach.... Mężczyźni ją porzucali, bo nie umiała żyć w letniej temperaturze uczuć. Musiała mieć moc i ogień! Czuła się ofiarą, odepchniętą kobietką, której nikt nie potrafi pokochać na zawsze. Dlatego uczucie młodego chłopaka było dla niej tak cenne, przez chwile miała obok siebie coś niewinnego, czystego... Ach, nie wiem czy oglądając ten film nie nałożyłam własnych przemyśleń, własnych obrazów miłości...

    OdpowiedzUsuń